Poznajcie Baron Vintage Elektro – nowy, gwiazdorski skład, który z impetem zadebiutował, wyprzedając salę koncertową Pałacu w Radziejowicach podczas prapremierowego koncertu. Zespół tworzy jazzowy crème de la crème: Piotr Baron (saksofon, elektronika), Gabriel Niedziela (gitara), Kajetan Galas (Hammond, Rhodes, syntezatory), Tomasz Grabowy (bas) oraz Cezary Konrad (perkusja).A muzyka? To mieszanka jazzu i funku – pełna luzu, radości i elegancji. 90 minut groove’u najwyższej próby, ukazującego wirtuozerię lidera i każdego z muzyków. Oldschoolowe, analogowe brzmienia spotykają się tu z nowoczesną formą – hołd dla dźwięków lat 80. i 90. w świeżym, współczesnym wydaniu.
https://www.facebook.com/wierzbicki.jarek.fotomuzyka/?locale=pl_PLMonika Borkowska, Portal Dla Kultury o BVE: „Pojawił się pomysł, by zagrać tak jak czterdzieści lat temu: głośno, z prądem, z mocą – mówił Piotr Baron, lider projektu Baron Vintage Elektro. Udało się, było niezwykle dynamicznie, wręcz elektryzująco! Na wstępie muzyk zapowiedział, że iskry będą leciały i faktycznie na scenie tego dnia iskrzyło. Aż trudno uwierzyć, że zespół grał w tym składzie po raz pierwszy. Wraz z saksofonistą Piotrem Baronem wystąpili: Kajetan Galas (organy Hammonda), Tomasz Grabowy (gitara basowa), Gabriel Niedziela (gitara) i Cezary Konrad (perkusja). Klasa mistrzowska!”
„To był jazz sprzed lat, a jakże świeże było jego brzmienie! Muzyka minionych dekad zyskuje na popularności, starzeje się jak wino – z czasem smakuje coraz lepiej. Jest duże zapotrzebowanie na dawne brzmienia, czego dowodem są liczne powroty. Wystarczy wspomnieć choćby Koncert jazzowy Zbigniewa Seiferta zagrany przez Mateusza Smoczyńskiego i nagrany na płycie Adam’s Apple z 2024 r. czy płytę Henryka Miśkiewicza Come back… nagraną z Chopin University Big Band z tego samego roku, będącą powrotem do muzyki, którą Miśkiewicz skomponował i zaaranżował w latach 1975–1985. Nie mówiąc już o utrzymującej się popularności kompozycji innych jazzmanów minionych dekad, m.in. Komedy, Namysłowskiego, Ptaszyna-Wróblewskiego czy Stańki.” Fot. Jarek Wierzbicki
